piątek, 29 grudnia 2017

Wyprowadzka

Jeśli  ktoś tu jeszcze wchodzi, to niech wie, że ten blog jest już zamknięty. Z wielkim bólem go pouszczam.

Ale za to zapraszam Was na nowego bloga o Igrzyskach Śmierci. Znajdziecie tam też wyjaśnienie całej okoliczności.
Revenge of time - zemsta czasu

Trochę trudno opuszczać go po tak wielu wspomnieniach, ale stwierdzam, że tu pisałam gnioty.

Mam nadzieję, że jeśli jeszcze ktoś tu wchodzi, to odwiedzi nowy blog 😉

To podpiszę się ostatni raz jako LoveHungerGames

-L.H.G

sobota, 6 maja 2017

2. ,,Nieproszona gosposia".

Obudziłam się na kanapie w czystym salonie przykryta puszystym , ciepłym kocem.  Gdy oparłam się moimi szorstkimi rękami na kanapie, poczułam dziwne uczucie. Jakby ktoś był w tym domu, obserwował mnie. Albo popadam w paranoję albo już jestem chora psychicznie. Zakładam, że i tak czeka mnie szpital dla ludzi dotkniętych wojną. 

                 W domu pachniało świeżym pieczywem, wyjętym wprost z pieca. Ściągnęłam z siebie koc, i spojrzałam na stół. Na podstawce pod napoje, leżała herbata, a obok karteczka. Wyciągnęłam dłoń po zapisany liścik:


                 Coś lepszego od alkoholu, gorąca i słodka. Chyba lubisz trzy kostki cukru? 

Spojrzałam na parujący napój. W kubku była herbata - jak w liściku było napisane - posłodzona  jeszcze gorąca. Chociaż to było dziwne, że ktoś przychodzi do domu i robi mi herbatę, wzięłam mały łyk picia. Gardło nagle przestało mnie palić, uradowane czymś innym w ustach niż bimbrem. 
Delektowałam się każdym kolejnym łykiem, przypominając sobie moje życie przed ćwierćwieczem poskromienia. Taką samą herbatę piłam z mamą i Prim...

W moich oczach zaczęły się zbierać łzy. Prymulka, moja mała siostrzyczka. Zwinęłam się w kłębek i położyłam na podłodze. Z każdą chwilą szloch stawał się głośniejszy i zachrypiały. Gardło paliło mnie tak samo jak płuca, które nie mogły nabrać powietrza. 

Podniosłam się dalej płacząc i zajrzałam do barku. Nic, pusto, próżnia, oprócz małej karteczki:                            Dieta poza alkoholowa, przypisane : herbata z cukrem, owoce, warzywa 
                                                                                                  Doktor F.

- NIE! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA! - zdenerwowana rzuciłam lampką nocną w barek. 
W zupełnym nie panowaniu nad sobą, udałam się do kuchni. Już miałam czymś cisnąć o podłogę, ale mój wzrok przykuł nie równo wyrobiony bochenek chleba.

Teraz byłam już pewna, że ktoś był w moim domu.

Nagle wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą, ale nie jako pamięć smutku. Byłam huraganem, który niszczył wszystko co popadnie. Byłam rozwścieczoną falą tsunami, która przybyła do nadbrzeżnego miasta. On mnie zostawił, poddał się i wszystkich nas opuścił. Zostawił mnie samą z grubym rudym kotem, który uciekł po tygodniu braku jedzenia.

Nie miałam z kim zamienić głupiego, jednego słowa. Haymich żył w swoim świecie, gdzie liczyła się tylko czysta. Aż w końcu dostałam zaproszenie do tej krainy, a ona wciągnęła mnie w to piekło.
Walnęłam pięścią w blat.

- NIE DAM SIĘ ! Będę dawną Katniss !

- I tak trzymać, Katniss !

W drzwiach pojawił się Finnick...

____________________________________--
Dzisiaj tak trochę bez komentarza od mnie. Mam nadzieję, że się rozdział podobał :)

L.H.G


środa, 19 kwietnia 2017

Katniss i Peeta

              Koniec wojny dla większości ludzi był zbawieniem, drogą wolności, początkiem. Dla innej części ludzi ,koniec bitw państwa, był niczym innym niż koniec spadających bomb. Żelazne kajdany rozpaczy zamknęły się na nieokreślony okres czasu. Klucz zagubił się w zgiełku wojny lub wśród martwych już bliskich.
           
              Stracenie najbliższych Ci osób, może przynieść niezłe problemy ze stanem psychicznym. Możesz gadać do grubego, rudego kota, jak do starego przyjaciela. Siać w ogródku same prymulki, przypominające Ci o siostrze, powodując co raz to głośniejsze wrzaski podczas, lejących się strumieniami łzami. Spokojnie powodów jest tysiąc. Równie dobrze możesz zaszyć się w piwnicy i wąchać stary bochenek chleba. Zaczynasz pamiętać o osobie, którą kochałaś, ale nigdy mu tego nie powiedziałaś. Cóż... bywa.

              Powiedzieć szczerą radę? Gdy straciłeś siostrę w wyniku spadających bomb, osobę, za którą mogłeś wskoczyć w ogień i rodziców z czego jedno jest martwe... Idź do starego dziada, zakradnij się do barku, zabierz trzy butelki bimbru i pij. Problemy odlecą, jak dusze poległych w wojnie.

 ***
Od czasu wojny minął równy miesiąc.  Wraz z Haymich'em obraliśmy nową rutynę. Środowe spacerki - po alkohol oczywiście. Poza tym nic już nas nie łączy. On zapomniał o moich wyzwiskach, ja, że był moim druhem. Teraz tylko to kolega od czystej whiskey, kupowanej za przysyłane pieniądze za igrzyska. Ci głupcy, dalej to robią, a ja mam z czego pić!

 Ale po ostatnich trzech dniach, oddechy miałam cięższe, jakby zagościły się tam odłamki ciężkiego szkła rozbijanego o ściany.  Zbytnio nie przejmowałam się tym. Uciechą moją była moja wyobraźnia i świat który tworzyłam. Nie liczyło się w nim, procenty alkoholu (co dziwne nawet podczas wojny sklep ,,U Rivera" był otwarty, a ze zniszczeń można było zaliczyć jedynie pobite okna) ani nawet nie liczyła się śmierć oraz kajdany. W tamtym miejscu łańcuchy odchodziły z łatwością, jak Haymich pije bimber. Tam czuć było co to wolność, brak rozpaczy.

Kiedy nagle nadszedł dziwny moment. Ból brzucha nagle zniknął, równie tak samo jak powietrze w moich płucach. Brak powietrza spowodował moje duszenie. Tym samym zaczęłam zwijać się z bólu, uderzać ciałem o meble, ściany, drzwi. Moje oczy przeszła czarna mgła, zakazująca mi cokolwiek zobaczyć.

Trwało to tak szybko. Zaczęłam się poddawać, jakby moje płuca się zmniejszyły. W ostatniej chwili poczułam ręce na moim ciele i usta stykające się z moimi.

Nastała ciemność

__________________________________________________

Opowiadanie jest teraz trochę inne. Świat wykreowany został stworzony przez mnie na potrzeby odbudowania murów blogosfery, przyjęciu w grono nowych czytelników, a także z nagłego przypływu weny.  To może coś o nim?

Katniss i Haymich wracają spokojnie do 12 dystryktu, gdzie praca odbudowania miejsca ruszyła już w pierwszy dzień po wojnie. Lecz Katniss nie wróciła do siebie, kajdany rozpaczy zatrzasnęły się na dobre. Skutki osaczenia Peety były tak wielkie, że w szaleństwie nikt nie zobaczył go już od powrotu do dystryktu. Tajemnice wychodzą na jaw, a niemożliwe staje się możliwe. 
___________________________________________________
 Rozdział wystawiony na próbę, jeśli się Wam (Tobie J.Sz) spodoba, wstawię kolejny.
L.H.G 

Nowy czytelnik? Stary czytelnik? Zostaw komentarz, nic Cię to nie będzie kosztować, a mi doda motywacji na następny rozdział :)